Rodzina

Z mężem poznaliśmy się dwanaście lat temu, od niespełna pięciu lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, zdarzają się nam małe zatargi ale to jest raczej na zasadzie wymiany zdań i poglądów.
Podczas trwania naszego małżeństwa doczekaliśmy się dwójki pięknych dzieci: chłopczyka w wieku trzech lat oraz dziewczynki mającej obecnie dwa latka.
Są to dwa nasze łobuzy, które jak każde typowe dziecko w tym wieku bardziej woli mówić „nie” i robić całkiem coś odwrotnego niż to co oczekuje i o co prosi go jego rodzic.
Od ostatniego roku udało się nam wreszcie zakupić własne mieszkanie, co było naszym wielkim marzeniem odkąd zaczęliśmy planować naszą wspólną przyszłość jako mąż i żona. Cały proces przeprowadzki trwał cały miesiąc i był niezwykle męczący nie tyle dla nas co i dal dzieci, ponieważ musieliśmy się pakować przez co mieliśmy mniej czasu dla nich i na wspólną zabawę z nimi, w tym czasie zajmowali się głównie oglądaniem bajek puszczonych z telewizji. Gdy już wszystkie meble i cały sprzęt został przeniesiony i ułożony w nowym mieszkaniu, mogliśmy odetchnąć spokojnie i powoli wracać do dawnego stylu i sposobu życia i spędzania czasu.
Jednak to by było za kolorowo, gdyby nie pojawił się inny problem, który był dla mnie zmartwieniem, podobnie pewnie jak większości mam, które zajmują się dziećmi. W pierwszym tygodniu jak zamieszkaliśmy w nowym miejscu, moje dzieci się zbuntowały i znacznie zmniejszyły ilość pokarmów, które im przygotowywałam do jedzenia. Podejrzewam, że było to spowodowane zmianą otoczenia i przedszkola i że w taki sposób sobie z tym dzieci radziły, bo przecież one też mają uczycie i właśnie wyrwaliśmy ich ze świata i miejsca w którym dorastały przez te parę lat. Wiedziałam, że muszę ten okres przeczekać i że w końcu się przyzwyczają i wrócą do dawnego sposobu żywienia, bo to przecież one decydują ile zjedzą, a ja nie jestem fanką robienia czegokolwiek na siłę.
Nie zmienia to jednak faktu, że się martwiłam całą tą sytuacją i przez cały czas się zastanawiałam jaka zupa na obiad dzisiaj, żeby zachęcić dzieci do jedzenia, bo może akurat dzisiaj zjedzą ze smakiem.
Wymyślałam dania, i wszystkie dostępne nowe przepisy, aby z jedzenia zrobić trochę zabawę, i nic nie przynosiło skutków.
Nagle z dnia na dzień jak gdyby nigdy nic moje dzieci zjadły śniadanie, prosząc nawet o dokładkę, później zjadły obiad i kolację, po drodze pałaszując przegryzki i owoce. Okres ich niejedzenia trwał dwa tygodnie i po tym czasie wszystko wróciło do poprzedniego stanu, no może nie całkiem bo zjadały dwa razy większe porcje, ale w tym przypadku mnie to cieszyło.

www.anianotuje.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here