Od dawien dawna postuluje się w naszym kraju unowocześnienie rodzimego lotnictwa wojskowego. Tego typu apele pojawiają się coraz częściej, od czasu naszego (już przecież dość dawnego) przystąpienia do Paktu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej. Problemem jest, że trzon polskiego lotnictwa myśliwskiego stanowią nadal poradzieckie MIGi, które najlepsze czasy mają dawno za sobą, podobnie jak styl rządów Leonida Breżniewa czy Edwarda Gierka. Co prawda polskie władze przyjęły już prawie dekadę temu od swojego sojusznika zza Oceanu Atlantyckiego pewną ilość wielozadaniowych myśliwców F-16, których elektronika czy rozwiązania technologiczne są dużo nowocześniejsze od tych, znanych z myśliwców rosyjskich, to nadal stanowią one w polskiej armii mniejszość. Polski rząd musiałby na pełną modernizacje tego segmentu Wojska Polskiego wydatkować duże ilości pieniędzy, aby dokonać pełnej wymiany. Pytanie tylko, czy zanim nadejdzie ten moment, F-16 nie będą już samolotami przestarzałymi, ponieważ tempo modernizacji w naszym kraju jawi się jako zastraszająco powolne.